Z
daleka widziałam jak wszyscy, bez wyjątków, padają na kolana. Po chwili
zobaczyłam pierwszych Egipcjan ciągnących z wielkim wysiłkiem za liny. Przez
jakieś 20 minut widziałam samych ludzi męczących się z przejazdem powozu
królowej. Później zobaczyłam ją. JA ujrzałam KLEOPATRĘ. To wydaje się niemożliwe,
ale jednak to prawda. Zobaczyłam na własne oczy ostatnią regentkę dynastii
ptolemejskiej. To było niesamowite. Przede mną pojawił się gigantyczny powóz. O
wiele, wiele większy niż na malusieńkich paradach w Disneylandzie. Był w
kształcie ogromnego Sfinksa, który był cały złoty (wyjątek stanowił nemes[1],
który był w złoto-niebieskie paski). Powóz miał o wiele więcej kół niż
ciężarówka. Koło było tak wysokie jak ja, a nawet trochę wyższe. Kleopatra
siedziała na ozdobionym tronie na wysokości ramion Sfinksa. Pod nią rozciągały
się duże niebieskie schody. Gapiłam się na to z szeroko otwartymi ustami. Nagle
usłyszałam:
- Stać! – to była Kleopatra –
Dlaczego nie padłaś na kolana? – ups… to było do mnie.
Rozglądnęłam się dookoła mnie.
Wszyscy klęczeli i się na mnie patrzyli.
- Padnij na kolana! -
szepnęła do mnie Abla.
Wykonałam jej ciche polecenie.
- A teraz powiedz „Bardzo
przepraszam Waszą Wysokość, o Pani” – poradziła mi dziewczynka.
- Bardzo przepraszam Waszą
Wysokość, o Pani! – chyba dobrze zrobiłam, bo w odpowiedzi usłyszałam tylko:
- Skąd masz ten ubiór?
Popatrzyłam na nią. Z gracją schodziła
szerokimi, niebieskimi schodami powozu! Była coraz bliżej mnie! A ja, niestety,
znajdowałam się na początku tłumu. Dlaczego ja nie pomyślałam, że z moimi
legginsami i T-shirtem na sto procent zwrócę uwagę królowej Egiptu? Znowu moja
głupota wykazała swoje dzieło. Super. Ponownie spojrzałam na nią. Teraz
dzieliło ją ode mnie jedynie kilka kroków! Co ja mam zrobić? Co mam jej
powiedzieć? Mam wymyślić jakieś kłamstwo? W prawdę, to ona nie uwierzy…
- Skąd masz ten ubiór? –
powtórzyła trochę już zniecierpliwiona Kleopatra VII.
[1] Nemes – królewskie
nakrycie głowy.
~~~~~~~~~~~~~~
Na początku przepraszam za długą nieobecność... Wyjechałam za granicę i nie miałam jak dodawać postów...
Ten rozdział jest krótszy, ale obiecuję, że następny będzie już dłuższy :)
Smutno mi, że pod ostatnią notką jest mało komentarzy... :( Dlatego kolejny rozdział dodam jak pojawią się 4 komentarze (moje nie liczę :P ) Mam nadzieję, że Wam się uda...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
No to sie nieźle porobiło XD Wstawiaj kolejny rozdział, albo sama ci zaspamuję tymi komentarzami!!!!!! (jak tylko wyłączysz kod obrazkowy XD)
OdpowiedzUsuńPS.: Bardzo dziękuje za dedykację <3
jeszcze się porobi, nie martw się! ;D
Usuńjuż wyłączyłam ;)
nie ma za co <3
Uff. Bardzo przepraszam, że tak dawno nie komentowałam, ale nie mam czasu prowadzić swojego bloga, a co dopiero czytać/komentować inne. W każdym razie postaram się nadrobić zaległości :) Muszę Ci powiedzieć, że z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz ciekawiej! Już sie wciągnęłam w Twoją historię! No i wreszcie mamy wyjaśnienie całej idei podróży w czasie... Tylko jak do tego doszło? Mam nadzieję, że główna bohaterka będzie próbowała do tego dojść, dzięki temu będzie ciekawie :) W każdym razie życzę wakacyjnej weny <3
OdpowiedzUsuńBuziaki
Merr
bardzo dziękuję <3
Usuńwszystko okaże się w swoim czasie... ;)
Tobie także życzę weny :*
Historia rozwija się baaaaaaardzo interesująco. Czyta się znakomicie. Z ciekawością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńkim jesteś? ;D
Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuń