niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 9



                Kiedy otworzyłam oczy, nie miałam pojęcia gdzie jestem. Czułam przeszywające mnie dreszcze… Było tu bardzo zimno. Brrr… Podniosłam wzrok z kamienistej podłogi i zobaczyłam… KRATY. Siedziałam za kratami. Byłam w lochu.    Ale dlaczego? Poczułam straszny ból z tyłu głowy. Dotknęłam ręką to miejsce. Miałam guza. Ale co się stało? Nic nie pamiętałam… Popatrzyłam na moje ubranie. Miałam na sobie „piżamę”… I wtedy wszystkie obrazy tej nocy powróciły do mnie. Złapałam się za głowę. Muszę za wszelką cenę uratować Cezara… Chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł…

1.       Nie wiem, czy można zmienić bieg historii…

2.       Jak Cezar umrze wszyscy mi uwierzą.

3.       Kiedy Cezar umrze, Kleopatra wróci.

4.       Może zostanę wypuszczona z więzienia…

Ale wtedy królowa uwierzy, że jestem jakąś tam „Wojowniczką”. A to nieprawda. Chyba. Mam taką nadzieję…

- Przepraszam Alex, - na dźwięk mojego imienia puściłam głowę i spojrzałam w kierunku głosu… Zza krat patrzył na mnie ten młody strażnik… - próbowałem powstrzymać uderzenie, ale mi się nie udało…

Spuścił wzrok.

- Wybacz mi, Alex. – szepnął - Naprawdę nie chciałem, żebyś była tak traktowana… Niestety poza mną nikt nie był po twojej stronie…

Przeżyłam następny szok. Ja tu nie wytrzymam psychicznie.

- Ale… Nie masz za co przepraszać – usłyszałam słowa padające z moich ust – Nie powinnam mówić tego Kleopatrze. – tym razem to ja spuściłam wzrok – Powinnam działać sama. Powinnam spróbować uratować Cezara… - głos mi się załamał. Dlaczego mówię coś takiego nieznajomemu strażnikowi??? Jakoś czułam, że mogę u zaufać… - Wszystko powinnam przemyśleć, a nie… - przerwałam. Wzięłam głęboki oddech. – Jestem głupia – wyznałam cicho.

Miałam nadzieję, że mnie nie usłyszał… To, że jestem głupia powiedziałam bardzo, ale to bardzo cicho…

- Nie jesteś głupia – powiedział strażnik. Zaskoczona (tak, znowu…), popatrzyłam na niego z załzawionymi oczami. Pewnie wyglądałam na jakąś tchórzliwą dziewczynę… Trudno, niech myśli o mnie co chce.

Cisza wydawała się straszliwie długa.

- Ja ci wierzę – dodał strażnik - Myślę, że jesteś Wojowniczką…

- Nie kłam – odburknęłam.

- Ale ja naprawdę ci wierzę! Alex, na Maata, myślisz, że kłamię?! Nie kłamię! Przyrzekam ci, – prawą rękę położył na sercu, a lewą podniósł do góry – że wierzę w twoje ostrzeżenia dotyczące śmierci Cezara i spróbuję ci pomóc.

Patrzyłam na niego nie mogąc uwierzyć, że dzieje się to naprawdę.

- Dziękuję… - zdołałam wydusić z siebie – No to jesteś chyba jedyny…

- Obawiam się, że tak…

Znowu nastała cisza. Nie wiedziałam jak dalej potoczyć rozmowę…

- A tak w ogóle, to jak się nazywasz? – zapytałam.

- Jeszcze ci nie powiedziałem? – zmarszczył czoło – Chyba rzeczywiście nie… Jestem Gasser, ale mów do mnie Gass – uśmiechnął się.

Spróbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi okropny grymas.

- Muszę się stąd wydostać – powiedziałam po dłuższym namyśle.

- Jeżeli uciekniesz to królowa z pewnością skaże cię na śmierć – odpowiedział Gass – Nie wiem, jak ty to zrobiłaś, że dostałaś się tylko do lochu, a nie na tortury, Alex. Królowa nie ma litości. Masz szczęście. Albo naprawdę cię polubiła. Lub myśli, że jesteś Wojowniczką…

- Czy królowa już pojechała do Rzymu?

- Oczywiście, że tak. Wczoraj rano.

- Chwileczkę… Gass, czy ty powiedziałeś „WCZORAJ rano”???

- Tak.

- A teraz jest rano, południe, czy co?

- Jest wieczór, Alex.

- Czyli byłam nieprzytomna aż dwa dni???!!!

- Wiesz… Mocno dostałaś w głowę…

- Gass, musisz mnie wypuścić!

- Chciałbym, ale nie mogę…

- Masz klucz?

- Nie, klucze ma główny strażnik lochów.

- No to weź go i mnie wypuść!!!

- Alex… Ja nie mogę… Naprawdę…

- NIE MOGĘ SIEDZIEĆ TUTAJ W LOCHU, JEŻELI NIKT NIE POMOŻE CEZAROWI! MUSZĘ CHOCIAŻ SPRÓBOWAĆ! GASS, ROZUMIESZ??? TU CHODZI O CEZARA!!!

- Alex, spokojnie… Zwrócisz tylko na siebie uwagę…

- WYPUŚĆ MNIE!!!

- Alex, strażnicy nadchodzą – przybliżył się do kraty i zniżył głos – Proszę, przestań krzyczeć…

- MUSZĘ POMÓC CEZAROWI!!! WYPUŚĆ MNIE!!!

Nie słyszałam żadnych kroków, więc niczego się nie obawiałam. Nie słuchałam Gassa. A powinnam… Nagle zobaczyłam jego ciało osuwające się na podłogę. Przestałam się wydzierać. Nad nim stało dwóch potężnych strażników. Jeden z nich wziął klucz i otworzył kratę. Może chce mnie wypuścić? Jednak w ogóle nie miał takich zamiarów… Wszedł do celi i pięścią prawie trafił mnie w głowę. Na szczęście usunęłam się w ostatniej chwili. Nie pomyślałam o jego drugiej ręce, aż dostałam mocny cios w brzuch. Skuliłam się z bólu. Tym razem udało mu się trafić pięścią w moją głowę. Po raz drugi straciłam przytomność.



~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ = KOMENTUJESZ