piątek, 20 czerwca 2014

Rocznica bloga

UWAGA, UWAGA!
OGŁASZAM, ŻE MINĘŁA ROCZNICA BLOGA "PODRÓŻ W CZASIE"!
Dokładnie miała miejsce 15 czerwca.
Z tej okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy komentowali moje rozdziały.
(kolejność przypadkowa)
  • Starlette - dziękuje ci <3 skomentowałaś prawie każdy mój rozdział *.* nawet nie wiesz, jak mnie to motywuje :*
  • Malwa - dziękuję za wszystko <3 dziękuję, że wysłuchiwałaś moich narzekań na bloga, za twoją motywację i pytania o następny rozdział... nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła :* no i oczywiście dziękuję za komentarz pod 19 rozdziałem *.* naprawdę mnie zaskoczyłaś XD
  • Merr - może i nie pod każdym postem był twój komentarz, ale jak już pisałaś, to długości mojego rozdziału *.* dobra, może trochę przesadzam XD dziękuję <3
  • Numer 10 - dziękuję za każdy komentarz i  pytania ;)
  • El Elliez  - tobie też dziękuję za komentarze :)
  • Tantal Mortes, Noa Darks, Bielana - niedawno tu trafiłyście... i podziwiam was, że wszystko przeczytałyście :O dziękuję za wasze komentarze :)
  • Evell - hmm... za często tu nie byłaś, ale nie mogło cię tutaj zabraknąć :P no i dziękuję za twoje komentarze XD
  • ZuPe, Dżar Jar, Akito Miyake (Jula), Julia Bartczak, Weronika Ch., Fryderyk S. - chyba już tego nie czytacie XD ale co tam, dziękuję za skomentowanie moich pierwszych rozdziałów :P
Dziękuję także anonimom ;)
Nawet nie wiem, kiedy to się stało... Ale dziękuję za ponad 2400 wyświetleń! *.*

Rozdział niedługo opublikuję ;) Tymczasem możecie przeczytać mój opis opowiadaniowy/opowiadanie opisowe XD



Tego dnia miałam małego doła, więc poszłam do mojej najlepszej przyjaciółki, żeby się wyżalić. Normalnie droga do jej domu zajmowała mi niecałe dziesięć minut pieszo, ale tym razem się wlokłam. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam jak i kiedy mała, wąska warszawska ulica zamieniła się w gęsty bór. Nigdy wcześniej nie trafiłam do tego lasu. Nie miałam pojęcia, że w centrum stolicy Polski może znajdować się bór. Drzewa tworzyły w miarę równe rzędy, więc można by pomyśleć, że zostały posadzone przez człowieka. Stałam na jedynej ścieżce, która prowadziła prosto. Nie potrafiłam dostrzec ani jednego zakrętu, a iglaki otaczały leśną dróżkę. 

Nie znałam tego miejsca i chciałam jak najszybciej zawrócić. Jednak kiedy wykonałam jeden krok w przeciwnym kierunku, walnęłam w coś, co mocno odepchnęło mnie do tyłu. Upadłam. W moje palce wbiły się igły, przez co syknęłam z bólu. Całe moje ciało było obolałe. Oddychałam ciężko, wdychając wilgotne powietrze. Powoli znowu stanęłam na nogach, wyjęłam igły z rąk i rozejrzałam się dookoła. Nie dostrzegłam nic oprócz tej samej ścieżki i drzew iglastych. Żadnych ptaków, robaków... Tylko ja, zwykła piętnastolatka w niebieskiej letniej sukience i w granatowych trampkach, oraz bór w sercu stolicy. Nadal nie wiedziałam, dlaczego upadłam. Wyciągnęłam prawą rękę w kierunku, w którym przed chwilą chciałam się udać. Poczułam ból w palcach, więc odruchowo się cofnęłam. Ból nie ustawał, ale na moich dłoniach nie było nic widać. Miałam złe przeczucia co do tej ścieżki, więc pragnęłam znaleźć jakąś inną drogę. Jednak kiedy chciałam zboczyć ze szlaku, drzewa ustawiły się tak, żeby mi to uniemożliwić. Z braku innego wyjścia, ruszyłam przed siebie wyznaczoną dróżką. Przez panującą w borze ciszę słyszałam każdy mój krok. Wydawało mi się, że ta podróż nie ma końca. Przez cały czas ścieżka prowadziła prosto, a iglaki pilnowały, żebym przypadkiem z niej nie zeszła. 

Kiedy miałam już tego boru naprawdę dość, usiadłam na środku ścieżki i zamknęłam oczy. Sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam, ale tak podpowiedziała mi intuicja. Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jest ciemno, a ja wiszę w powietrzu. Bór zniknął, a tylko ja zostałam. Czułam się dziwnie, siedząc tak pośród czerni. Nagle musiałam zmrużyć oczy przez oślepiające białe światło. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do jasności, zobaczyłam przede mną ogromne ozdobne drzwi. Wstałam, a wrota same się otworzyły. Nie mając innej możliwości, wkroczyłam w nieznane.