piątek, 26 lipca 2013

Nie ma Internetu = nie ma rozdziału...

Witajcie,

Ogłaszam przerwę wakacyjną.
Wyjeżdżam, więc przez ponad miesiąc nie będę mięć Internetu, przez co nie będę mogła zamieszczać następnych rozdziałów... Cóż, są wakacje :) Trzeba mieć trochę odpoczynku i oczywiście weny ;D
Kiedy wrócę na pewno coś dodam ^^

Wszystkim życzę udanych wakacji! :)
Autorka

Rozdział 8


Zastygłam na miejscu. Nie no, co ona sobie myśli??? Że może ciągle mnie tak zaskakiwać???!!! Dobra, jest królową i w ogóle, ale bez przesady!!!

- Alex? Co się stało? – zaniepokoiła się Kleopatra.

- Ja… Ja nie… - nadal byłam w szoku – To… jest … n-niemożliwe…

- Ależ czemu? – zdziwiła się.

- Ja… nie… mogę… być… „Wojowniczką”… Nie potrafię nawet utrzymać miecza… - Wow, robię postępy. Wypowiedziałam jedno zdanie bez pauz! Szacun dla mnie!

- Teodozjusz Berdy nigdy nie mówił niczego wprost. Wszystko było niewiadome. Dlatego może nie chodziło mu, że masz umieć się bić fizycznie, ale inaczej…

Kleopatra spojrzała na mnie wyczekująco, ale nie byłam w stanie już niczego wydukać.

Jednak po dłuższej chwili…

- Chodzi o Cezara – oświadczyłam.

- To niemożliwe! Juliusz jest w znakomitej formie! Nie ma wrogów! Jest bezpieczny w Rzymie! – królowa wybuchła takim zdenerwowaniem, jakim u niej jeszcze nigdy nie widziałam – Śmiesz wmawiać mi, że to on umrze?

- Nie… Tak tylko myślę…

- No to tak nie używaj swojej – zastanowiła się nad odpowiednim słowem – INTELIGENCJI – powiedziała z naciskiem.

- Jaki jest teraz miesiąc? – próbowałam zmienić temat i jednocześnie dowiedzieć się o moim przekonaniu.

- Jest marzec. Zbliżają się idy marcowe i Juliusz musi uczestniczyć w posiedzeniu senatu. Przyjechałam do Egiptu po to, aby uczcić święto Tota i jutro rano wyruszam z powrotem do Rzymu.

To chodzi o Cezara.

Jestem tego pewna.

Na sto procent.

- Cezar zostanie zasztyletowany przez spiskowców w czasie tego posiedzenia senatu – zaczęłam mówić strasznie szybko, musiałam zdążyć wszystko jej przekazać i ją przekonać – Muszę jechać z tobą do Rzymu! Proszę Cię, Kleopatro! Może razem mu pomożemy?

- Nie wmawiaj mi tutaj głupstw! – rozkazała królowa – Straż! Zabrać ją do lochu! STRAŻ!!!

Nie wiedziałam, że może krzyczeć AŻ tak głośno.

- Proszę, uwierz mi!

Zobaczyłam jak straż wpada do Sali.

Pozostało mi mało czasu.

Dwóch wzięło mnie za ręce.

Zaczęłam się bronić.

- W idy marcowe otoczy go sześćdziesięciu spiskowców i zada mu dwadzieścia trzy rany! Jedna z nich będzie śmiertelna!!! – wszystko sobie przypominałam z lekcji historii. Ostatnio miałam o Cezarze…

Nie miałam szans.

Zostałam odgrodzona od królowej.

Zbierało się coraz więcej strażników.

Czułam jak wynoszą mnie z sali.

- Kleopatro! – teraz już się darłam – Przynajmniej mnie wysłuchaj!!! Jednym ze spiskowców będzie Brutus!

Straż biegła niosąc mnie do lochu.

Gardło mnie bolało. Traciłam głos.

- Uratuj Cezara! – wątpię, żeby mnie słyszała.

Złapałam oddech.

- Jeżeli go kochasz… - wychrypiałam.

Nadal się szamotałam.

- NIEEE! – usłyszałam. To chyba ten młody strażnik…

Dostałam czymś bardzo ciężkim w tył głowy. Straciłam przytomność.


~~~~~~~~~~~~~~

Co myślicie o tym rozdziale?
Czekam na komentarze i na "Reakcje" :)
Jeżeli czytacie mój blog, to dodajcie się do obserwatorów!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 7

                Po długim marszu po pałacu zaprowadzono mnie do jednego z pokojów dla gości. Weszłam i zobaczyłam na krótkim, lecz szerokim łóżku mój plecak i reklamówkę z książką… Skąd wiedzieli, że to moje? No tak… Tutaj to się mocno wyróżniam… Kazali mi się rozgościć. Cóż, postaram się. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był tak imponujący jak parter… Oprócz łóżka, znajdował się tu mały stolik otoczony dwoma krzesłami i mała skrzynia. W nisze ściennej zobaczyłam parę ubrań. Zauważyłam drugie drzwi. Otworzyłam je i znalazłam się w łazience.
                Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę wejść  – powiedziałam.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam młodą służącą. Była w mniej więcej moim wieku.
- Zostałam poproszona o zaprowadzenie Cię do jadalni na kolację – oznajmiła – Proszę pójść za mną.
Znowu mijałam pełno korytarzy i sal. Aż w końcu niewolniczka otworzyła przede mną drzwi i kazała mi wejść. W jadalni znajdował się bardzo długi prostokątny stół otoczony krzesłami. Od razu rozpoznałam miejsce dla królowej i faraona, gdyż ich siedzenia były bardzo ozdobione i znajdowały się tak, aby „głowa państwa” mogła wszystkich widzieć.
                W jadalni byłam tylko ja i służąca, która mnie tu zaprowadziła. Zauważyłam dwa nakrycia, w tym jedno przy siedzeniu dla królowej. Nie wiedziałam, co mam zrobić… Usiąść nie, bo nie ma Kleopatry… W końcu zobaczyłam jak wchodzi do jadalni otoczona służbą. Spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem. Odruchowo poparzyłam na moje ubranie. Nie przebrałam się w szatę… I tak byłoby to dla mnie za trudne. Kleopatra usiadła na swoim miejscu.
- Usiądź tutaj – rozkazała.
Usiadłam. Ona patrzyła na mnie, a ja na nią. Później służący zaczęli podawać potrawy. Najpierw jeden niewolnik próbował każdego dania, a dopiero potem Kleopatra i ja mogłyśmy je zjeść. Jedzenie było bardzo dobre i chętnie zjadłam kolację. Niestety w dzbanach znajdowało się wino. Nie przypadło mi do gustu, ale musiałam trochę wypić, żeby zadowolić królową… Mam nadzieję, że przeżyję. Trochę zaczęła mnie boleć głowa…
                Kiedy kolacja dobiegła końca, królowa ponownie zaszczyciła mnie krytycznym spojrzeniem (chyba żebym nie zapomniała o mojej wpadce…) i wyszła razem z otaczającą ją służbą. Potem zostałam odprowadzona przez niewolnicę do „mojego” pokoju. Zobaczyłam, że się bardzo szybko ściemnia, więc przeszukałam niszę ścienną, w której znajdowały się ubrania. Na wierzchu były dwie szaty, które Egipcjanie nosili, to znaczy noszą na co dzień. Pod nimi zobaczyłam coś w rodzaju tuniki i uznałam to jako piżamę. Wyjęłam ją. Znalazłam jeszcze szal z wełny i jakąś przepaskę ze skóry. Na podłodze stały sandały chyba i z trzciny i ze skóry, ale nie byłam tego taka pewna… Weszłam do łazienki, która była połączona z „moim” pokojem. Zobaczyłam nalaną wodę w małej wannie, więc umyłam się, przebrałam w piżamę i wślizgnęłam się do łóżka. Nie określiłabym go wygodnym, ale muszę jakoś przeżyć…
                Nie wiem ile czasu wierciłam się na łóżku, ale to nic nie poskutkowało… Wiedziałam, że tej nocy nie zasnę. To co mam zrobić? Czekać do rana? Chyba tyle nie jestem w stanie wytrzymać… Ból głowy stawał się coraz silniejszy i nie do wytrzymania (przynajmniej dla mnie…). Wstałam, przez co zaczęło kręcić mi się w głowie i po omacku odnalazłam szal. Owinęłam go niedbale wokół szyi i wyszłam z pokoju. Musiałam wyjść na świeże powietrze. Wiedziałam, że na zewnątrz jest zimno (moim zdaniem jest zima), ale nie miałam innego wyboru. Błądziłam po korytarzach. Nie mogłam znaleźć wyjścia. A w takiej sytuacji zawroty głowy nie pomagają… Po dłuższym czasie, jakimś cudem, znalazłam się na zewnątrz. Odetchnęłam z ulgą. Od razu poczułam się trochę lepiej. Oceniłam, że wylądowałam w parku. Otaczała mnie ściana drzew. Słyszałam szum fal i nawoływania (pewnie rybaków, marynarzy i strażników). Ból powoli ustępował. Usiadłam na trawie.
                Nagle usłyszałam kroki. Kto może przebywać w parku otaczającym pałac królewski o tak bardzo późnej porze? Czyje to są kroki? Może mi się to wydaje, ale mam wrażenie jakby ten ktoś zbliżał się do mnie… Nie wiem jak, ale zebrałam w sobie odrobinę odwagi i…
- Kto tu jest? – zapytałam.
Momentalnie kroki ustały. Słyszałam jak szybko i głośno wali mi serce.
- Czy to ty, Alex? – usłyszałam w odpowiedzi.
To niemożliwe, to nie może być prawda… (Chociaż i tak wszystko tutaj wydaje się niemożliwe…)
- Kle… - urwałam – W-Wasza Wysokość?
Ponownie usłyszałam kroki, które ewidentnie się do mnie zbliżały… Pewnie królowa zapyta się mnie:
- Co ty teraz tu robisz?
I co ja niby miałabym jej powiedzieć? Że przez jej wino kręciło mi się w głowie? Wtedy bym ją obraziła… Ale… Ale właściwie co ONA tutaj robi???
Nie zauważyłam, kiedy Kleopatra usiadła koło mnie.
- Mów do mnie Kleopatra – powiedziała.
Dopiero wtedy ocknęłam się z moich rozmyślań.
Zatkało mnie.
Nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa.
Jednak musiałam coś powiedzieć…
Bo znowu by się na mnie zdenerwowała…
A nie chciałabym do tego dopuścić…
Coś za długo myślę, bo spogląda na mnie z niecierpliwością…
Ups…
- Dobrze, Wa… - przerwałam – Kleopatro…
Uśmiechnęła się.
Ulżyło mi.
- Uwielbiam patrzeć na ciemne niebo oświetlone gwiazdami – wyznała Kleopatra – Wtedy zawsze przypominają  mi się wiersze Safony… - nie miałam zielonego pojęcia kto to jest, ale spróbowałam nie pokazać tego… - W głowie powtarzam sobie:
Gwiazdy wokoło pięknej Selene
Kryją świetlistą postać,
Gdy ta osiągnąwszy pełnię świeci
Nad ziemią całą.
Albo taki:
Gwiazdo Wieczorna, prowadzisz do domu
To co promienna Jutrznia rozproszyła.
- Piękne, prawda? – zapytała się mnie.
Taaa, jasne. Jakbym je bardziej zrozumiała byłoby lepiej mi ocenić… Wiersze ewidentnie nie są moją mocną stroną.
- Tak, piękne… Kleopatro – odpowiedziałam.
Milczenie.
Ale kątem oka zauważyłam uśmiech na twarzy Kleopatry.
- Kleopatro? – zapytałam się.
- Tak?
- Czy mogłabym zadać Ci pytanie? – to „Ci” dziwnie brzmi jak zwracam się do ostatniej królowej Egiptu…
- Słucham cię.
- O co chodzi z tą – zawahałam się. Może lepiej nie pytać? Już jednak podjęłam decyzję. – „przepowiednią”?
Momentalnie uśmiech z jej twarzy znikł.
Chyba nie powinnam była o to pytać…
- Skąd o niej wiesz?
- Usłyszałam „przepowiednia” jak mówiłaś coś do strażnika w Gizie…
- Chodź za mną.
Zdziwiłam się.
Czy ona ZAWSZE będzie mnie zaskakiwać???
Wstała i ruszyła w stronę pałacu.
A ja za nią.
Ponownie mijałam kolejne korytarze oświetlone pochodniami, aż w końcu stanęłyśmy przed jakimiś drzwiami w podziemiu.
Kleopatra otworzyła je i weszłyśmy do środka.
Sala, a raczej jaskinia, była oświetlona dwoma pochodniami. Królowa wzięła jedną i podeszła do skały naprzeciwko wejścia.
- Przeczytaj – rozkazała.
Spojrzałam i wtedy to zobaczyłam.
Ściany były pokryte pismem.
Popatrzyłam tam, gdzie Kleopatra. Przede mną było coś zapisane hieroglifami. Nie potrafiłam tego rozczytać.
No tak, mówić to potrafię, ale czytać nie.
- Nie potrafię… - wyznałam Kleopatrze.
Spojrzała na mnie z lekkim niedowierzaniem, ale nie skomentowała tego. I dobrze.
- W takim razie ja to przeczytam. Ale najpierw muszę ci powiedzieć, iż znajdujemy się w Sali Przepowiedni. Spisał je pewien geniusz za czasów pierwszego faraona z mojej dynastii, czyli dynastii Ptolemeuszy. Miał na imię Teodozjusz Berdy. Przewidywał przyszłość i zapisał ją w tych oto przepowiedniach. – wskazała ręką na ściany – Wszystkie przepowiednie dotyczące przeszłości sprawdziły się. – pokazała w skały po lewej stronie od wejścia - Dobrze nie będę już więcej ci opowiadać, to jest wystarczające. Ta przepowiednia brzmi tak:
Niepokonany władca zostanie zabity przez spiskowców.
W ich gronie znajdą się także jego przyjaciele.
Wtedy życie jego dziecka będzie zagrożone.
Jedynie Wojowniczka będzie w stanie uratować dziecko.
Po przeczytaniu tej przepowiedni królowa spojrzała na mnie. Pewnie chciała zobaczyć moją reakcję.
Moim zdaniem to chodzi o Cezara. Jestem tego pewna. Ale bardziej interesowałam się inną sprawą w tym momencie…
- Dlaczego zapoznałaś mnie z tą przepowiednią? - zapytałam się.
Zauważyłam na jej twarzy wahanie.
- Myślę… - zaczęła – Myślę, że to ty jesteś Wojowniczką…

~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za głosowanie w ankiecie i w reakcjach! To bardzo pomaga ;D
Jeżeli jeszcze nie zagłosowałaś/zagłosowałeś w ankiecie lub w reakcjach, wyraź swoją opinię!
Następny rozdział dodam jak pojawi się jeden komentarz!!!
Zatem czytajcie, komentujcie, obserwujcie i głosujcie!!! ^^

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Uwaga!
Znalazłam ciekawy blog:
przygodykiary.blogspot.com
Polecam!

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 6

Dedyk dla [wstaw swoje imię lub pseudonim]



                Zaniemówiłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przede mną stała KLEOPATRA VII. Dobra, spokojnie. Wdech i wydech, wdech i wydech… Kleopatra oczekuje ode mnie odpowiedzi  à propos mojego ubrania, a ja nawet nie mam zielonego pojęcia dlaczego znalazłam się w starożytnym Egipcie. Muszę się jakoś ogarnąć i coś odpowiedzieć. Trochę ciężko to zrobić, jeśli:

1.       Jesteś w starożytnym Egipcie.

2.       Przed tobą stoi KLEOPATRA VII.

3.       Cały tłum Egipcjan gapi się na ciebie.

4.       Wszyscy oczekują od ciebie odpowiedzi.

5.       Ty nawet nie wiesz jak się tu znalazłeś.

Jednak muszę coś powiedzieć… ALE JAK JA MAM WYTŁUMACZYĆ STAROŻYTNYM EGIPCJAN SKĄD MAM LEGGINSY I T-SHIRT?!

- Eeee… - genialnie, zaczęłam się jąkać – Chodzi o to, co mam na sobie? – ale głupie pytanie…

- A o co innego, na Izydę?! – odrzekła już zdenerwowana królowa.

Świetnie zaczęłam z nią znajomość. Jest super. Zdążyłam już ją zdenerwować.

- Chciałabym mieć taki dół ubioru jak ty masz, skąd masz ten strój? – tego to ja się naprawdę nie spodziewałam.

Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale to byłoby nieodpowiednie do sytuacji, w jakiej się znajdowałam.

- No… eee… - nie miałam żadnego pomysłu na odpowiedź – Z  moich czasów.

-  Jak to „z Twoich czasów”? – Kleopatra nie dawała mi spokoju.

- Ja żyję w XXI wieku NASZEJ ERY, nie wiem jak się tutaj znalazłam i dlaczego... To ubranie kupiłam w sklepu. Ale Wasza Wysokość pewnie nie wie co to znaczy „sklep” ani „wiek, ani „nasza era”…

Nie wiem, co ja powiedziałam nie tak, ale zobaczyłam przerażoną Kleopatrę. Odwróciła się i powiedziała coś na ucho jednemu z jej ochrony. Usłyszałam tylko słowo „przepowiednia”. Jaka przepowiednia? Co chwilę Kleopatra spoglądała na mnie ukradkiem. Czy powiedziałam coś złego? Chyba nie. No to o co chodzi?

- Usiądziesz na schodach – po dłuższej chwili usłyszałam głos królowej, która już zaczęła swoją powolną wspinaczkę po schodach. Robiła to z elegancją, jakby panowała nad całym światem, lecz czułam, że po mojemu wyznaniu szczerości, nie była tak bardzo pewna siebie, jak wcześniej.

                Musiałam czekać jakieś piętnaście minut na to, aby doszła do swojego tronu. Dopiero wtedy pozwolono mi usiąść na ostatnim schodku. Powóz po chwili ruszył. Przede mną widziałam męczących się niewolników. Ja sobie siedzę na schodach, a oni jeszcze maja dodatkowy ciężar (czytaj: mnie). Źle się z tym czułam. Niektórzy upadali, a wtedy bito ich. To było straszne. Jak człowiek może bić człowieka?



*****



                Chyba przysnęłam. Ale obciach. Powóz się zatrzymał i zostałam poproszona o zejście z niego, więc to uczyniłam. Po mnie zeszła Kleopatra VII.

Okazało się, że nie przysnęłam, ale zapadłam w bardzo głęboki sen. Dowiedziałam się od młodego strażnika, że jestem w Aleksandrii. Nie ukrywam, że zauważyłam go wcześniej spoglądającego na mnie. Myślę, że jest o jeden lub dwa lata ode mnie starszy. Przespałam też święto boga Tota. Szkoda, bo chętnie zobaczyłabym jak starożytni Egipcjanie czczą jednego z ich bogów. Mówi się trudno, przeżyję. Przeżyć, przeżyję, ale wrócić, wrócę?

                Znowu musiałam czekać jakieś piętnaście minut na królową Egiptu. To jest już trochę denerwujące… Gdy to uczyniła  kazano mi pójść za nią. Przede mną zobaczyłam pałac!!! Pałac w Aleksandrii!!! Pałac faraonów!!! To było niesamowite. Tylko jedno słowo przyszło mi do głowy: WOW. Po prostu wow.

                Kiedy weszłam za Kleopatrą do pałacu, oniemiałam z wrażenia. Na parterze posadzki były ozdobione mozaikami podłogowymi. Na nich były przeróżne wzory geometryczne, a w centrum emblema[1]. Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami. Pierwszy raz w życiu podziwiałam starożytne egipskie podłogi. Zresztą całe wnętrze. Ogólnie architekturę. No, nieważne. W końcu oderwałam wzrok z podłogi i przeniosłam go na ściany. One były pokryte malowidłami. Kolejny podziw. Meble były podobne do naszych, tylko bardziej ozdobne (m. in. stoły, stoliki, krzesła, taborety, skrzynie). Przede mną widziałam meble starożytnych Egipcjan!!! A do dzisiaj, w sensie do współczesności, nie ma po nich śladu!!!

                 Z moich podziwów wyrwało mnie:

- Proszę się pośpieszyć, królowa już poszła dalej. Nie lubi nieposłuszeństwa i spowalniania – jakiś strażnik zwrócił mi uwagę. A no tak, muszę iść za Kleopatrą VII… Musiałam trochę podbiec, żeby ją (i jej eskortę) dogonić.






[1] Emblema – obraz figuralny, który zawiera wizerunki ludzi lub zwierząt, sceny rodzajowe lub mitologiczne, albo pejzaż.


~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, że miałam wstawić ten rozdział dopiero wtedy, kiedy pojawią się 4 komentarze pod poprzednim, ale są wakacje i sporo osób nie mam teraz dostępu do internetu itd. ... więc jest nowy post ^^
Dodałam też "Reakcje". Pod każdym rozdziałem kliknijcie czy jest on świetny, fajny, OK lub nudny. Parę osób już to zauważyło i wyraziło swoją opinię, dziękuję Wam! :*
Zapraszam też do głosowania w ankiecie! ^^

Zacznijcie obserwować ten blog, to wtedy będziecie wiedzieć o nowej notce!
I jak zwykle...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 5

Dedyk dla Berruni i Juli Bartczak ;3



                Z daleka widziałam jak wszyscy, bez wyjątków, padają na kolana. Po chwili zobaczyłam pierwszych Egipcjan ciągnących z wielkim wysiłkiem za liny. Przez jakieś 20 minut widziałam samych ludzi męczących się z przejazdem powozu królowej. Później zobaczyłam ją. JA ujrzałam KLEOPATRĘ. To wydaje się niemożliwe, ale jednak to prawda. Zobaczyłam na własne oczy ostatnią regentkę dynastii ptolemejskiej. To było niesamowite. Przede mną pojawił się gigantyczny powóz. O wiele, wiele większy niż na malusieńkich paradach w Disneylandzie. Był w kształcie ogromnego Sfinksa, który był cały złoty (wyjątek stanowił nemes[1], który był w złoto-niebieskie paski). Powóz miał o wiele więcej kół niż ciężarówka. Koło było tak wysokie jak ja, a nawet trochę wyższe. Kleopatra siedziała na ozdobionym tronie na wysokości ramion Sfinksa. Pod nią rozciągały się duże niebieskie schody. Gapiłam się na to z szeroko otwartymi ustami. Nagle usłyszałam:

- Stać! – to była Kleopatra – Dlaczego nie padłaś na kolana? – ups… to było do mnie.

Rozglądnęłam się dookoła mnie. Wszyscy klęczeli i się na mnie patrzyli.

- Padnij na kolana! - szepnęła  do mnie Abla.

Wykonałam jej ciche polecenie.

- A teraz powiedz „Bardzo przepraszam Waszą Wysokość, o Pani” – poradziła mi dziewczynka.

- Bardzo przepraszam Waszą Wysokość, o Pani! – chyba dobrze zrobiłam, bo w odpowiedzi usłyszałam tylko:

- Skąd masz ten ubiór?

Popatrzyłam na nią. Z gracją schodziła szerokimi, niebieskimi schodami powozu! Była coraz bliżej mnie! A ja, niestety, znajdowałam się na początku tłumu. Dlaczego ja nie pomyślałam, że z moimi legginsami i T-shirtem na sto procent zwrócę uwagę królowej Egiptu? Znowu moja głupota wykazała swoje dzieło. Super. Ponownie spojrzałam na nią. Teraz dzieliło ją ode mnie jedynie kilka kroków! Co ja mam zrobić? Co mam jej powiedzieć? Mam wymyślić jakieś kłamstwo? W prawdę, to ona nie uwierzy…

- Skąd masz ten ubiór? – powtórzyła trochę już zniecierpliwiona Kleopatra VII.






[1] Nemes – królewskie nakrycie głowy.


~~~~~~~~~~~~~~

Na początku przepraszam za długą nieobecność... Wyjechałam za granicę i nie miałam jak dodawać postów...
Ten rozdział jest krótszy, ale obiecuję, że następny będzie już dłuższy :) 
Smutno mi, że pod ostatnią notką jest mało komentarzy... :( Dlatego kolejny rozdział dodam jak pojawią się 4 komentarze (moje nie liczę :P ) Mam nadzieję, że Wam się uda... 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ