Witajcie,
Ogłaszam przerwę wakacyjną.
Wyjeżdżam, więc przez ponad miesiąc nie będę mięć Internetu, przez co nie będę mogła zamieszczać następnych rozdziałów... Cóż, są wakacje :) Trzeba mieć trochę odpoczynku i oczywiście weny ;D
Kiedy wrócę na pewno coś dodam ^^
Wszystkim życzę udanych wakacji! :)
Autorka
piątek, 26 lipca 2013
Rozdział 8
Zastygłam na miejscu. Nie no, co ona sobie myśli??? Że może
ciągle mnie tak zaskakiwać???!!! Dobra, jest królową i w ogóle, ale bez
przesady!!!
- Alex? Co się stało? – zaniepokoiła się Kleopatra.
- Ja… Ja nie… - nadal byłam w szoku – To… jest … n-niemożliwe…
- Ależ czemu? – zdziwiła się.
- Ja… nie… mogę… być… „Wojowniczką”… Nie potrafię nawet utrzymać miecza… - Wow, robię postępy. Wypowiedziałam jedno zdanie bez pauz! Szacun dla mnie!
- Teodozjusz Berdy nigdy nie mówił niczego wprost. Wszystko było niewiadome. Dlatego może nie chodziło mu, że masz umieć się bić fizycznie, ale inaczej…
Kleopatra spojrzała na mnie wyczekująco, ale nie byłam w stanie już niczego wydukać.
Jednak po dłuższej chwili…
- Chodzi o Cezara – oświadczyłam.
- To niemożliwe! Juliusz jest w znakomitej formie! Nie ma wrogów! Jest bezpieczny w Rzymie! – królowa wybuchła takim zdenerwowaniem, jakim u niej jeszcze nigdy nie widziałam – Śmiesz wmawiać mi, że to on umrze?
- Nie… Tak tylko myślę…
- No to tak nie używaj swojej – zastanowiła się nad odpowiednim słowem – INTELIGENCJI – powiedziała z naciskiem.
- Jaki jest teraz miesiąc? – próbowałam zmienić temat i jednocześnie dowiedzieć się o moim przekonaniu.
- Jest marzec. Zbliżają się idy marcowe i Juliusz musi uczestniczyć w posiedzeniu senatu. Przyjechałam do Egiptu po to, aby uczcić święto Tota i jutro rano wyruszam z powrotem do Rzymu.
To chodzi o Cezara.
Jestem tego pewna.
Na sto procent.
- Cezar zostanie zasztyletowany przez spiskowców w czasie tego posiedzenia senatu – zaczęłam mówić strasznie szybko, musiałam zdążyć wszystko jej przekazać i ją przekonać – Muszę jechać z tobą do Rzymu! Proszę Cię, Kleopatro! Może razem mu pomożemy?
- Nie wmawiaj mi tutaj głupstw! – rozkazała królowa – Straż! Zabrać ją do lochu! STRAŻ!!!
Nie wiedziałam, że może krzyczeć AŻ tak głośno.
- Proszę, uwierz mi!
Zobaczyłam jak straż wpada do Sali.
Pozostało mi mało czasu.
Dwóch wzięło mnie za ręce.
Zaczęłam się bronić.
- W idy marcowe otoczy go sześćdziesięciu spiskowców i zada mu dwadzieścia trzy rany! Jedna z nich będzie śmiertelna!!! – wszystko sobie przypominałam z lekcji historii. Ostatnio miałam o Cezarze…
Nie miałam szans.
Zostałam odgrodzona od królowej.
Zbierało się coraz więcej strażników.
Czułam jak wynoszą mnie z sali.
- Kleopatro! – teraz już się darłam – Przynajmniej mnie wysłuchaj!!! Jednym ze spiskowców będzie Brutus!
Straż biegła niosąc mnie do lochu.
Gardło mnie bolało. Traciłam głos.
- Uratuj Cezara! – wątpię, żeby mnie słyszała.
Złapałam oddech.
- Jeżeli go kochasz… - wychrypiałam.
Nadal się szamotałam.
- NIEEE! – usłyszałam. To chyba ten młody strażnik…
Dostałam czymś bardzo ciężkim w tył głowy. Straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~
Co myślicie o tym rozdziale?
Czekam na komentarze i na "Reakcje" :)
Jeżeli czytacie mój blog, to dodajcie się do obserwatorów!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 7
Po
długim marszu po pałacu zaprowadzono mnie do jednego z pokojów dla gości.
Weszłam i zobaczyłam na krótkim, lecz szerokim łóżku mój plecak i reklamówkę z
książką… Skąd wiedzieli, że to moje? No tak… Tutaj to się mocno wyróżniam…
Kazali mi się rozgościć. Cóż, postaram się. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był
tak imponujący jak parter… Oprócz
łóżka, znajdował się tu mały stolik otoczony dwoma krzesłami i mała skrzynia. W
nisze ściennej zobaczyłam parę ubrań. Zauważyłam drugie drzwi. Otworzyłam je i
znalazłam się w łazience.
Ktoś zapukał
do drzwi.
- Proszę wejść – powiedziałam.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam
młodą służącą. Była w mniej więcej moim wieku.
- Zostałam poproszona o
zaprowadzenie Cię do jadalni na kolację – oznajmiła – Proszę pójść za mną.
Znowu mijałam pełno korytarzy i sal.
Aż w końcu niewolniczka otworzyła przede mną drzwi i kazała mi wejść. W jadalni
znajdował się bardzo długi prostokątny stół otoczony krzesłami. Od razu
rozpoznałam miejsce dla królowej i faraona, gdyż ich siedzenia były bardzo
ozdobione i znajdowały się tak, aby „głowa państwa” mogła wszystkich widzieć.
W
jadalni byłam tylko ja i służąca, która mnie tu zaprowadziła. Zauważyłam dwa
nakrycia, w tym jedno przy siedzeniu dla królowej. Nie wiedziałam, co mam
zrobić… Usiąść nie, bo nie ma Kleopatry… W końcu zobaczyłam jak wchodzi do
jadalni otoczona służbą. Spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem. Odruchowo
poparzyłam na moje ubranie. Nie przebrałam się w szatę… I tak byłoby to dla
mnie za trudne. Kleopatra usiadła na swoim miejscu.
- Usiądź tutaj – rozkazała.
Usiadłam. Ona patrzyła na mnie, a
ja na nią. Później służący zaczęli podawać potrawy. Najpierw jeden niewolnik
próbował każdego dania, a dopiero potem Kleopatra i ja mogłyśmy je zjeść.
Jedzenie było bardzo dobre i chętnie zjadłam kolację. Niestety w dzbanach
znajdowało się wino. Nie przypadło mi do gustu, ale musiałam trochę wypić, żeby
zadowolić królową… Mam nadzieję, że przeżyję. Trochę zaczęła mnie boleć głowa…
Kiedy
kolacja dobiegła końca, królowa ponownie zaszczyciła mnie krytycznym
spojrzeniem (chyba żebym nie zapomniała o mojej wpadce…) i wyszła razem z
otaczającą ją służbą. Potem zostałam odprowadzona przez niewolnicę do „mojego”
pokoju. Zobaczyłam, że się bardzo szybko ściemnia, więc przeszukałam niszę
ścienną, w której znajdowały się ubrania. Na wierzchu były dwie szaty, które
Egipcjanie nosili, to znaczy noszą na co dzień. Pod nimi zobaczyłam coś w
rodzaju tuniki i uznałam to jako piżamę. Wyjęłam ją. Znalazłam jeszcze szal z
wełny i jakąś przepaskę ze skóry. Na podłodze stały sandały chyba i z trzciny i
ze skóry, ale nie byłam tego taka pewna… Weszłam do łazienki, która była
połączona z „moim” pokojem. Zobaczyłam nalaną wodę w małej wannie, więc umyłam
się, przebrałam w piżamę i wślizgnęłam się do łóżka. Nie określiłabym go
wygodnym, ale muszę jakoś przeżyć…
Nie
wiem ile czasu wierciłam się na łóżku, ale to nic nie poskutkowało… Wiedziałam,
że tej nocy nie zasnę. To co mam zrobić? Czekać do rana? Chyba tyle nie jestem
w stanie wytrzymać… Ból głowy stawał się coraz silniejszy i nie do wytrzymania
(przynajmniej dla mnie…). Wstałam, przez co zaczęło kręcić mi się w głowie i po
omacku odnalazłam szal. Owinęłam go niedbale wokół szyi i wyszłam z pokoju.
Musiałam wyjść na świeże powietrze. Wiedziałam, że na zewnątrz jest zimno (moim
zdaniem jest zima), ale nie miałam innego wyboru. Błądziłam po korytarzach. Nie
mogłam znaleźć wyjścia. A w takiej sytuacji zawroty głowy nie pomagają… Po
dłuższym czasie, jakimś cudem, znalazłam się na zewnątrz. Odetchnęłam z ulgą.
Od razu poczułam się trochę lepiej. Oceniłam, że wylądowałam w parku. Otaczała
mnie ściana drzew. Słyszałam szum fal i nawoływania (pewnie rybaków, marynarzy
i strażników). Ból powoli ustępował. Usiadłam na trawie.
Nagle
usłyszałam kroki. Kto może przebywać w parku otaczającym pałac królewski o tak
bardzo późnej porze? Czyje to są kroki? Może mi się to wydaje, ale mam wrażenie
jakby ten ktoś zbliżał się do mnie… Nie wiem jak, ale zebrałam w sobie odrobinę
odwagi i…
- Kto tu jest? – zapytałam.
Momentalnie kroki ustały.
Słyszałam jak szybko i głośno wali mi serce.
- Czy to ty, Alex? – usłyszałam w
odpowiedzi.
To niemożliwe, to nie może być
prawda… (Chociaż i tak wszystko tutaj wydaje się niemożliwe…)
- Kle… - urwałam – W-Wasza Wysokość?
Ponownie usłyszałam kroki, które
ewidentnie się do mnie zbliżały… Pewnie królowa zapyta się mnie:
- Co ty teraz tu robisz?
I co ja niby miałabym jej
powiedzieć? Że przez jej wino kręciło mi się w głowie? Wtedy bym ją obraziła…
Ale… Ale właściwie co ONA tutaj robi???
Nie zauważyłam, kiedy Kleopatra
usiadła koło mnie.
- Mów do mnie Kleopatra –
powiedziała.
Dopiero wtedy ocknęłam się z
moich rozmyślań.
Zatkało mnie.
Nie potrafiłam wydusić ani
jednego słowa.
Jednak musiałam coś powiedzieć…
Bo znowu by się na mnie
zdenerwowała…
A nie chciałabym do tego
dopuścić…
Coś za długo myślę, bo spogląda
na mnie z niecierpliwością…
Ups…
- Dobrze, Wa… - przerwałam –
Kleopatro…
Uśmiechnęła się.
Ulżyło mi.
- Uwielbiam patrzeć na ciemne
niebo oświetlone gwiazdami – wyznała Kleopatra – Wtedy zawsze przypominają mi się wiersze Safony… - nie miałam zielonego
pojęcia kto to jest, ale spróbowałam nie pokazać tego… - W głowie powtarzam
sobie:
Gwiazdy wokoło pięknej Selene
Kryją świetlistą postać,
Gdy ta osiągnąwszy pełnię świeci
Nad ziemią całą.
Albo taki:
Gwiazdo Wieczorna, prowadzisz do domu
To co promienna Jutrznia rozproszyła.
- Piękne, prawda? – zapytała się
mnie.
Taaa, jasne. Jakbym je bardziej
zrozumiała byłoby lepiej mi ocenić… Wiersze ewidentnie nie są moją mocną
stroną.
- Tak, piękne… Kleopatro –
odpowiedziałam.
Milczenie.
Ale kątem oka zauważyłam uśmiech
na twarzy Kleopatry.
- Kleopatro? – zapytałam się.
- Tak?
- Czy mogłabym zadać Ci pytanie?
– to „Ci” dziwnie brzmi jak zwracam się do ostatniej królowej Egiptu…
- Słucham cię.
- O co chodzi z tą – zawahałam
się. Może lepiej nie pytać? Już jednak podjęłam decyzję. – „przepowiednią”?
Momentalnie uśmiech z jej twarzy
znikł.
Chyba nie powinnam była o to
pytać…
- Skąd o niej wiesz?
- Usłyszałam „przepowiednia” jak mówiłaś coś do
strażnika w Gizie…
- Chodź za mną.
Zdziwiłam się.
Czy ona ZAWSZE będzie mnie
zaskakiwać???
Wstała i ruszyła w stronę pałacu.
A ja za nią.
Ponownie mijałam kolejne
korytarze oświetlone pochodniami, aż w końcu stanęłyśmy przed jakimiś drzwiami
w podziemiu.
Kleopatra otworzyła je i
weszłyśmy do środka.
Sala, a raczej jaskinia, była
oświetlona dwoma pochodniami. Królowa wzięła jedną i podeszła do skały
naprzeciwko wejścia.
- Przeczytaj – rozkazała.
Spojrzałam i wtedy to zobaczyłam.
Ściany były pokryte pismem.
Popatrzyłam tam, gdzie Kleopatra.
Przede mną było coś zapisane hieroglifami. Nie potrafiłam tego rozczytać.
No tak, mówić to potrafię, ale
czytać nie.
- Nie potrafię… - wyznałam
Kleopatrze.
Spojrzała na mnie z lekkim
niedowierzaniem, ale nie skomentowała tego. I dobrze.
- W takim razie ja to przeczytam.
Ale najpierw muszę ci powiedzieć, iż znajdujemy się w Sali Przepowiedni. Spisał
je pewien geniusz za czasów pierwszego faraona z mojej dynastii, czyli dynastii
Ptolemeuszy. Miał na imię Teodozjusz Berdy. Przewidywał przyszłość i zapisał ją
w tych oto przepowiedniach. – wskazała ręką na ściany – Wszystkie przepowiednie
dotyczące przeszłości sprawdziły się. – pokazała w skały po lewej stronie od
wejścia - Dobrze nie będę już więcej ci opowiadać, to jest wystarczające. Ta
przepowiednia brzmi tak:
Niepokonany władca zostanie zabity przez spiskowców.
W ich gronie znajdą się także jego przyjaciele.
Wtedy życie jego dziecka będzie zagrożone.
Jedynie Wojowniczka będzie w stanie uratować dziecko.
Po przeczytaniu tej przepowiedni
królowa spojrzała na mnie. Pewnie chciała zobaczyć moją reakcję.
Moim zdaniem to chodzi o Cezara.
Jestem tego pewna. Ale bardziej interesowałam się inną sprawą w tym momencie…
- Dlaczego zapoznałaś mnie z tą
przepowiednią? - zapytałam się.
Zauważyłam na jej twarzy wahanie.
- Myślę… - zaczęła – Myślę, że to
ty jesteś Wojowniczką…
~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za głosowanie w ankiecie i w reakcjach! To bardzo pomaga ;D
Jeżeli jeszcze nie zagłosowałaś/zagłosowałeś w ankiecie lub w reakcjach, wyraź swoją opinię!
Następny rozdział dodam jak pojawi się jeden komentarz!!!
Zatem czytajcie, komentujcie, obserwujcie i głosujcie!!! ^^
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 6
Dedyk dla [wstaw swoje imię lub pseudonim]
Zaniemówiłam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przede mną stała KLEOPATRA VII. Dobra,
spokojnie. Wdech i wydech, wdech i wydech… Kleopatra oczekuje ode mnie
odpowiedzi à propos mojego ubrania, a ja nawet nie mam zielonego pojęcia
dlaczego znalazłam się w starożytnym Egipcie. Muszę się jakoś ogarnąć i coś odpowiedzieć.
Trochę ciężko to zrobić, jeśli:
1. Jesteś
w starożytnym Egipcie.
2. Przed
tobą stoi KLEOPATRA VII.
3. Cały
tłum Egipcjan gapi się na ciebie.
4. Wszyscy
oczekują od ciebie odpowiedzi.
5. Ty
nawet nie wiesz jak się tu znalazłeś.
Jednak muszę coś powiedzieć… ALE
JAK JA MAM WYTŁUMACZYĆ STAROŻYTNYM EGIPCJAN SKĄD MAM LEGGINSY I T-SHIRT?!
- Eeee… - genialnie, zaczęłam się
jąkać – Chodzi o to, co mam na sobie? – ale głupie pytanie…
- A o co innego, na Izydę?! –
odrzekła już zdenerwowana królowa.
Świetnie zaczęłam z nią
znajomość. Jest super. Zdążyłam już ją zdenerwować.
- Chciałabym mieć taki dół ubioru
jak ty masz, skąd masz ten strój? – tego to ja się naprawdę nie spodziewałam.
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem,
ale to byłoby nieodpowiednie do sytuacji, w jakiej się znajdowałam.
- No… eee… - nie miałam żadnego
pomysłu na odpowiedź – Z moich czasów.
-
Jak to „z Twoich czasów”? – Kleopatra nie dawała mi spokoju.
- Ja żyję w XXI wieku NASZEJ ERY,
nie wiem jak się tutaj znalazłam i dlaczego... To ubranie kupiłam w sklepu. Ale
Wasza Wysokość pewnie nie wie co to znaczy „sklep” ani „wiek, ani „nasza era”…
Nie wiem, co ja powiedziałam nie
tak, ale zobaczyłam przerażoną Kleopatrę. Odwróciła się i powiedziała coś na
ucho jednemu z jej ochrony. Usłyszałam tylko słowo „przepowiednia”. Jaka
przepowiednia? Co chwilę Kleopatra spoglądała na mnie ukradkiem. Czy
powiedziałam coś złego? Chyba nie. No to o co chodzi?
- Usiądziesz na schodach – po
dłuższej chwili usłyszałam głos królowej, która już zaczęła swoją powolną
wspinaczkę po schodach. Robiła to z elegancją, jakby panowała nad całym
światem, lecz czułam, że po mojemu wyznaniu szczerości, nie była tak bardzo
pewna siebie, jak wcześniej.
Musiałam
czekać jakieś piętnaście minut na to, aby doszła do swojego tronu. Dopiero
wtedy pozwolono mi usiąść na ostatnim schodku. Powóz po chwili ruszył. Przede
mną widziałam męczących się niewolników. Ja sobie siedzę na schodach, a oni
jeszcze maja dodatkowy ciężar (czytaj: mnie). Źle się z tym czułam. Niektórzy
upadali, a wtedy bito ich. To było straszne. Jak człowiek może bić człowieka?
*****
Chyba
przysnęłam. Ale obciach. Powóz się zatrzymał i zostałam poproszona o zejście z
niego, więc to uczyniłam. Po mnie zeszła Kleopatra VII.
Okazało się,
że nie przysnęłam, ale zapadłam w bardzo głęboki sen. Dowiedziałam się od
młodego strażnika, że jestem w Aleksandrii. Nie ukrywam, że zauważyłam go
wcześniej spoglądającego na mnie. Myślę, że jest o jeden lub dwa lata ode mnie
starszy. Przespałam też święto boga Tota. Szkoda, bo chętnie zobaczyłabym jak
starożytni Egipcjanie czczą jednego z ich bogów. Mówi się trudno, przeżyję.
Przeżyć, przeżyję, ale wrócić, wrócę?
Znowu
musiałam czekać jakieś piętnaście minut na królową Egiptu. To jest już trochę
denerwujące… Gdy to uczyniła kazano mi
pójść za nią. Przede mną zobaczyłam pałac!!! Pałac w Aleksandrii!!! Pałac
faraonów!!! To było niesamowite. Tylko jedno słowo przyszło mi do głowy: WOW. Po prostu wow.
Kiedy
weszłam za Kleopatrą do pałacu, oniemiałam z wrażenia. Na parterze posadzki
były ozdobione mozaikami podłogowymi. Na nich były przeróżne wzory
geometryczne, a w centrum emblema[1].
Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami. Pierwszy raz w życiu podziwiałam
starożytne egipskie podłogi. Zresztą całe wnętrze. Ogólnie architekturę. No,
nieważne. W końcu oderwałam wzrok z podłogi i przeniosłam go na ściany. One
były pokryte malowidłami. Kolejny podziw. Meble były podobne do naszych, tylko
bardziej ozdobne (m. in. stoły, stoliki, krzesła, taborety, skrzynie). Przede
mną widziałam meble starożytnych Egipcjan!!! A do dzisiaj, w sensie do
współczesności, nie ma po nich śladu!!!
Z moich podziwów wyrwało mnie:
- Proszę się pośpieszyć, królowa
już poszła dalej. Nie lubi nieposłuszeństwa i spowalniania – jakiś strażnik
zwrócił mi uwagę. A no tak, muszę iść za Kleopatrą VII… Musiałam trochę
podbiec, żeby ją (i jej eskortę) dogonić.
[1] Emblema
– obraz figuralny, który zawiera wizerunki ludzi lub zwierząt, sceny rodzajowe
lub mitologiczne, albo pejzaż.
~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że miałam wstawić ten rozdział dopiero wtedy, kiedy pojawią się 4 komentarze pod poprzednim, ale są wakacje i sporo osób nie mam teraz dostępu do internetu itd. ... więc jest nowy post ^^
Dodałam też "Reakcje". Pod każdym rozdziałem kliknijcie czy jest on świetny, fajny, OK lub nudny. Parę osób już to zauważyło i wyraziło swoją opinię, dziękuję Wam! :*
Zapraszam też do głosowania w ankiecie! ^^
Zacznijcie obserwować ten blog, to wtedy będziecie wiedzieć o nowej notce!
I jak zwykle...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że miałam wstawić ten rozdział dopiero wtedy, kiedy pojawią się 4 komentarze pod poprzednim, ale są wakacje i sporo osób nie mam teraz dostępu do internetu itd. ... więc jest nowy post ^^
Dodałam też "Reakcje". Pod każdym rozdziałem kliknijcie czy jest on świetny, fajny, OK lub nudny. Parę osób już to zauważyło i wyraziło swoją opinię, dziękuję Wam! :*
Zapraszam też do głosowania w ankiecie! ^^
Zacznijcie obserwować ten blog, to wtedy będziecie wiedzieć o nowej notce!
I jak zwykle...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 5
Dedyk dla Berruni i Juli Bartczak ;3
Z
daleka widziałam jak wszyscy, bez wyjątków, padają na kolana. Po chwili
zobaczyłam pierwszych Egipcjan ciągnących z wielkim wysiłkiem za liny. Przez
jakieś 20 minut widziałam samych ludzi męczących się z przejazdem powozu
królowej. Później zobaczyłam ją. JA ujrzałam KLEOPATRĘ. To wydaje się niemożliwe,
ale jednak to prawda. Zobaczyłam na własne oczy ostatnią regentkę dynastii
ptolemejskiej. To było niesamowite. Przede mną pojawił się gigantyczny powóz. O
wiele, wiele większy niż na malusieńkich paradach w Disneylandzie. Był w
kształcie ogromnego Sfinksa, który był cały złoty (wyjątek stanowił nemes[1],
który był w złoto-niebieskie paski). Powóz miał o wiele więcej kół niż
ciężarówka. Koło było tak wysokie jak ja, a nawet trochę wyższe. Kleopatra
siedziała na ozdobionym tronie na wysokości ramion Sfinksa. Pod nią rozciągały
się duże niebieskie schody. Gapiłam się na to z szeroko otwartymi ustami. Nagle
usłyszałam:
- Stać! – to była Kleopatra –
Dlaczego nie padłaś na kolana? – ups… to było do mnie.
Rozglądnęłam się dookoła mnie.
Wszyscy klęczeli i się na mnie patrzyli.
- Padnij na kolana! -
szepnęła do mnie Abla.
Wykonałam jej ciche polecenie.
- A teraz powiedz „Bardzo
przepraszam Waszą Wysokość, o Pani” – poradziła mi dziewczynka.
- Bardzo przepraszam Waszą
Wysokość, o Pani! – chyba dobrze zrobiłam, bo w odpowiedzi usłyszałam tylko:
- Skąd masz ten ubiór?
Popatrzyłam na nią. Z gracją schodziła
szerokimi, niebieskimi schodami powozu! Była coraz bliżej mnie! A ja, niestety,
znajdowałam się na początku tłumu. Dlaczego ja nie pomyślałam, że z moimi
legginsami i T-shirtem na sto procent zwrócę uwagę królowej Egiptu? Znowu moja
głupota wykazała swoje dzieło. Super. Ponownie spojrzałam na nią. Teraz
dzieliło ją ode mnie jedynie kilka kroków! Co ja mam zrobić? Co mam jej
powiedzieć? Mam wymyślić jakieś kłamstwo? W prawdę, to ona nie uwierzy…
- Skąd masz ten ubiór? –
powtórzyła trochę już zniecierpliwiona Kleopatra VII.
[1] Nemes – królewskie
nakrycie głowy.
~~~~~~~~~~~~~~
Na początku przepraszam za długą nieobecność... Wyjechałam za granicę i nie miałam jak dodawać postów...
Ten rozdział jest krótszy, ale obiecuję, że następny będzie już dłuższy :)
Smutno mi, że pod ostatnią notką jest mało komentarzy... :( Dlatego kolejny rozdział dodam jak pojawią się 4 komentarze (moje nie liczę :P ) Mam nadzieję, że Wam się uda...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)