Abla prowadziła mnie
ulicami Aleksandrii. Myślałam, że Aleksandria jest mniejsza, ale okazało się,
że jest naprawdę spora... Ale i tak pałac i otaczające go ogrody zajmują
większość powierzchni tego miasta.
Nie zdawałam sobie
sprawy z tego, jak bardzo byłam wykończona. Aż do teraz, kiedy szłam za Ablą.
Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a Abla co chwilę mówiła, że to już niedaleko.
Ale wędrówka przez starożytną Aleksandrię trwała nadal. Dobijał mnie do tego
czas spędzony w lochu i... hmm... „rozmowa” z Kleopatrą...
- Abla! Poczekaj! Nie
mogę iść dalej... Nie mam siły.
- Nieprawda –
odpowiedziała z przekonaniem.
- A jednak nie dam
rady.
- Oczywiście, że
dojdziesz!
- A dlaczego tak
myślisz?
- Zobacz, Alex,
widzisz ten duży dom tam niedaleko?
Przytaknęłam. Na końcu
ulicy znajdował się jakiś duży dom. A ja i Abla byłyśmy dopiero na początku tej
wyglądającą na baaardzo dłuuugą ulicę.
- To jest mój dom.
Widzisz, już naprawdę niedaleko! Mówiłam ci, że droga do mojego domu będzie
trwała bardzo krótko! - dodała Abla.
- Tak... To przecież
jest tak blisko od pałacu! - powiedziałam z ironią.
- Mówiłam ci! -
odparła uradowana Abla niedostrzegająca najwyraźniej, że powiedziałam to z DUŻĄ
ironią...
- Abla, ja to
powiedziałam z ironią...
- Słucham?
- Powiedziałam to z
ironią...
- Co to jest „ironia”?
- zapytała szczerze zdziwiona dziewczynka.
- Nie wiesz co to jest
ironia? - teraz to ja byłam zdziwiona.
- Czy to oznacza
radość?
- Nie, wręcz
przeciwnie... Powiedziałam to, ale tak naprawdę tak nie myślę... - nigdy w
życiu nie tłumaczyłam małej Egipcjance co to jest ironia i okazało się to bardzo
trudne. Wyjaśnienia wymagały ode mnie bardzo dużego skupienia. Nawet nie
zauważyłam kiedy zaczęłyśmy znowu iść... Aż stanęłyśmy przed celem naszej
wędrówki: domem Abli.
- To tutaj - oznajmiła
dziewczynka.
Powędrowałam za
wzrokiem Abli i ujrzałam olbrzymi dom. Olbrzymi, starożytny, egipski dom. Wiec
Abla pochodzi z zamożnej rodziny... Podziwiałam budynek aż zorientowałam się,
że Abla coś do mnie mówi...
- ... się?
- Abla, mówiłaś coś do
mnie?
- Tak, pytałam się czy
ci się podoba.
- Tak... Zdecydowanie
tak... - uśmiechnęłam się do Abli, która odwzajemniła uśmiech.
- Chodź za mną.
Zaprowadzę cię do środka. Wewnątrz jest jeszcze ciekawej niż na zewnątrz -
powiedziała i zapukała do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła młoda niewolniczka.
- Pani zamartwiała się
o panienkę...
Spojrzała na mnie, ale
nie powiedziała ani słowa.
Kiedy ją usłyszałam
musiałam stłumić nadchodzącą głupawkę. Ona powiedziała to z taką powagą! Abla
jest dla niej „panienką”!
Abla skinęła tylko
głową i przekroczyła próg swojego domu. Ja weszłam za nią trzymając się trochę
z tyłu. Nawet nie wiem jak powinnam się zachować... Zdecydowanie nie pasuję do
tego świata...
*****
Przedpokój był taki zwykły, bez żadnych ozdób ani
nic... Tylko po środku znajdowały się dwie kolumny, które podtrzymywały
następne piętro. Abla musiała zauważyć, że na razie nic nie wywarło na mnie
wrażenia, bo powiedziała:
- Spokojnie Alex, to tylko przedpokój.
Po mojej lewej stronie były wyeksponowane drzwi. Nie
dało się ich przeoczyć...
- Tam jest sala, w której przyjmujemy gości -
wyjaśniła Abla wskazując drzwi.
Przytaknęłam.
- Idź za mną - powiedziała i ruszyła w kierunku sali.
Kiedy przeszłam przez próg, zobaczyłam ogromną salę.
Może nie jakąś ogromną, ale dużą. Na ścianach były przeróżne wzory, ale mebli było
mało: jakaś skrzynia, ozdobne siedzenia, niski stolik. W tym pomieszczeniu nie
było ani jednej osoby oprócz mnie i Abli.
- Poczekaj tutaj, a ja niedługo do ciebie przyjdę -
przerwała ciszę dziewczynka i wyszła.
Rozejrzałam się, aby dokładnie wszystko obejrzeć,
kiedy usłyszałam tupot małych stóp. Odwróciłam się w kierunku wejścia. Po
chwili ujrzałam zdyszaną Ablę. Nie powiem, że się nie zdziwiłam. Szeroko
otworzyłam oczy.
- Tylko... - zaczęła Abla - nigdzie... nie idź!
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Zaskoczona Abla
odwróciła się i znowu zostawiła mnie samą w sali dla gości. A ja nie mogłam się
powstrzymać od śmiechu. Jak można pędem wrócić po to, żeby powiedzieć, żebym
nigdzie nie szła??? Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś wszedł do sali. Dopiero
kiedy usłyszałam chrząknięcie przestałam się śmiać.
- Dzień dobry - nie znałam tego głosu... - Alex,
nieprawdaż?
~~~~~~~~~~~~~~
Krótki trzynasty rozdział ;D
Czekam na komentarze, reakcje i głosowanie w ankiecie! To bardzo motywuje :)
Dziękuję za ponad 1145 wyświetleń!!! :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ