piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3

Dedyk dla Merr, ZuPe i Evell :)


                Tej nocy śniły mi się straszne koszmary (tak naprawdę jeden i ten sam…). Szłam w ciemności. Kiedy podeszłam do lampki palącej się na pomarańczowo, przeszył mnie dreszczyk i później wszystko zaczęło wirować. Czułam się jakbym była porwana przez potężne tornado (chociaż ani razu nie zobaczyłam tego zjawiska pogodowego). Wtedy obudziłam się.
                Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, a gdy mi się udało, przeżyłam znowu ten koszmar, co poprzednio. Obudziłam się w tym samym momencie, co wcześniej. To było dziwne. Nawet bardzo dziwne…
                Postanowiłam już tej nocy nie zasypiać. „Przecież rano wrócę do domu i wyśpię się ile tylko zechcę” – pomyślałam. Niestety moja senność wygrała i znowu miałam ten sam koszmar i obudziłam się wtedy, kiedy porwało mnie tornado… Wow, trzykrotne déjà vu. Chyba pobiłam wszystkie rekordy.
                Już za nic nie chciałam spać, dlatego włączyłam moją ulubioną piosenkę „On ira” ZAZ. Zastanawiałam się, dlaczego miałam ten sam koszmar… I dlaczego śniła mi się pomarańczowa lampka? I przeszywał mnie jakiś dziwny dreszcz?
                Olśniło mnie. Przecież tak trafiłam do tej chatki… Najpierw zobaczyłam pomarańczową lampkę, a później, jak przekraczałam próg tego „mieszkania” przeszył mnie dreszcz… Ale dlaczego mi się to śni? I jeszcze do tego tornado? Nic z tego nie rozumiałam… Już nie miałam siły na dłuższe przemyślanie tego, co się działo. Po raz kolejny ogarnęła mnie moc snu. Zasnęłam. I nie obudziłam się wtedy, co wcześniej. Nie pamiętałam co mi się śniło po tym tornadzie, ale wiem, że ten koszmar się już skończył.

*****

Kiedy się obudziłam zobaczyłam, że słońce jest już wysoko na niebie, bo oświetlało całą chatkę. Musiałam długo spać… Chatka była naprawdę mała i opuszczona. Nie było tam żadnych mebli. Spojrzałam na cały bałagan, który wczoraj narobiłam. „O nie, muszę to wszystko spakować!” – pomyślałam – „ Ale do domu mam stąd blisko, więc dam radę. DAM RADĘ!”.
Wszystko było jeszcze mokre… No cóż, musiałam jakoś wytrzymać. Niedługo będę w domu i wezmę gorącą kąpiel w wannie… Powoli zaczęłam pakować mokre rzeczy do mokrego plecaka. Najpierw podręczniki, później zeszyty, a na końcu piórnik i resztę dodatków. Moją książkę postanowiłam nie wkładać do plecaka. Lepiej gdy wezmę ją osobno w reklamówce, bo wtedy nie powinna się zniszczyć.
Telefon schowałam do kieszeni, plecak wzięłam do prawej ręki, ponieważ nie miałam ochoty nosić go mokrego na plecach, a reklamówkę do lewej.  Obejrzałam się za siebie, żeby się upewnić, czy na pewno nic nie zostawiłam. „Chyba nie…” – miałam taką nadzieję – „Im szybciej będę w domu tym lepiej”. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam skrzypiące drzwi chatki.
To, co  zobaczyłam zamurowało mnie. Upuściłam wszystkie swoje rzeczy na ziemię.

~~~~~~~~~~~~~~

Troszeczkę dłuższy post ^^ Mam nadzieję, że Wam się spodobał :)
Jeżeli interesuje Was mój blog i go czytacie, to dodajcie się do "Observateurs :)"
Dziękuję za wszystkie komentarze, to naprawdę motywuje ^^
Niestety pod drugim rozdziałem są tylko dwa komentarze... :'(
Zresztą bardzo dziękuję Berruni i Merr <3 Dziękuję, że mnie wspieracie :*
Proszę, jeżeli przeczytałeś ten post, to skomentuj!!!
Może być nawet jedno słowo, np.: ok, fajne, okropne...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

8 komentarzy:

  1. Cudowne *_* Przecież wiesz ;) Masz prawdziwy talent więc pisz dalej i nie przestawaj <3 Oprócz tego jestem ciekawa, co tam zobaczyła ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówię Ci, że piszesz świetnie, a Ty mi nie wierzysz... A więc, czekam na kolejny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Fajnie piszesz. Jestem ciekawa co zobaczyła :) piszę dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Dłuższe, dłuższe, dłuższe! Rozdział interesujący szczególnie zakończenie :3 Nie mogę doczekać się następnego!
    PS Ja tez chcę dedyka! :(


    Jula XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki xD
      spokojnie, Ty też będziesz miała dedyka ^^

      Usuń