Usiadłam
na podłodze chatki, w której się schroniłam przed deszczem. Jak ta podłoga
skrzypiała! Jakby po niej nikt nie chodził od całych wieków! Myślałam, że się
pode mną zapadnie, naprawdę. Nie miałam nic do roboty, bo przecież pracy
domowej nie będę robić cała przemoknięta do suchej nitki, na podłodze w
tajemniczej chatce i w dodatku po ciemku. Czytanie w takich warunkach też
odpada. Szkoda, bo miałam przy sobie książkę Rafała Kosika pod tytułem „Felix,
Net i Nika oraz Nadprogramowe Historie”. Popatrzyłam na mój plecak. W świetle
padającym z mojego telefonu zobaczyłam go calutkiego mokrego. Co? Może mi się rzeczy zmoczyły! Zaczęłam szybko wyjmować
całą zawartość mojego plecaka. Wszystko było choć trochę mokre… Na szczęście
najnowszą książkę z serii „Felix, Net i Nika” dzisiaj dałam do reklamówki, żeby
się nie zniszczyła. Uff, była tylko lekko wilgotna. Poczułam, jak kamień spadł
mi z serca.
Oświetliłam
wszystkie wywalone rzeczy z mojego plecaka. Nawet nie wiedziałam, że aż tyle
tego niosłam… Owszem, było ciężkie, ale bez przesady… Jakoś nie spieszyło mi
się z posprzątaniem tego wszystkiego. Hmmm… A komu by się chciało, jeżeli
deszcz nadal leje jak z cebra? Z tego wszystkiego straciłam poczucie czasu.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Wow! Była już 22:32! „To dzisiaj już nie
wrócę do domu” – pomyślałam – „Co ja mam zrobić? Pogoda bez żadnych zmian,
więc nie mam wyjścia. Muszę zostać w tej dziwnej chatce.”
Z braku
pomysłów i ze zmęczenia po ciężkim dniu w szkole położyłam się na zniszczonej,
drewnianej, skrzypiącej, twardej, niewygodnej podłodze. Po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~
Już dodałam kolejny, bo niektórzy mówili, że pierwszy był za krótki :) Ten też jest krótki, ale ważne, że jest ;) Podoba Wam się mój blog? Macie jakieś uwagi?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To naprawdę pomaga, więc komentujcie!!! ^^
Wszystkim dziękuję za poprzednie komentarze!!! :D To dzięki Wam opublikowałam już drugi rozdział, chociaż w "Krótkiej notce organizacyjnej" napisałam, że będę dodawać co tydzień :P Dziękuję, że mnie wspieracie <3
Jako, że zaniedbałam komentowanie (wybacz, ale byłyśmy z Eweliną... Hmm, nieważne XD), postaram się teraz nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: francuski adres. Jestem z siebie dumna, bo zrozumiałam. Ciekawe skąd ja znam francuski? Do rzeczy. "Podróż w czasie" - gratuluję pomysłu, taki bardzo... Pomysłowy. Nie ma to jak odpowiednie słownictwo ;) Mam nieodparte wrażenie, prześladujące mnie od samego początku, że ten domek ją gdzieś tam przeniesie czy coś. W końcu tytuł opowiadania do czegoś zobowiązuje!
Fabuła na razie się jeszcze nie rozwinęła, ale jest ok. Niestety, nad czym ubolewam, rozdziały są bardzo króciutkie! Apeluję o pisanie dłuższych.
Ach, prawie bym zapomniała! Jak już pisałam przez Skypa Eweliny, efekt psuje za duża ilość wybrzykników/znaków zapytania/ trzykropków, jak dla mnie jest to troszkę przesadzone... Ale poza tym naprawdę się wciągnęłam i czekam na następny świetny rozdział :)
Pozdrowienia i do zobaczenia jutro,
Merr
jest francuski adres, bo polsi był zajęty :P
UsuńOk, postaram się pisać dłuższe rozdziały :)
Spróbuję się poprawić :D
Dziękuję :*
*polski
UsuńCuuuuuudooooooooowny rozdział *_* Nie wiem co jeszcze napisać, oprócz tego, że masz wspaniały talent i chyba ci coś zrobię, jak mi jeszcze raz powiesz, że nie umiesz pisać ;P Ale naprawdę, ty to masz talent chyba do wszystkiego ;*
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
Usuńnie, nie mam talentu... to ty masz!!!!!!!! :P :*
ja???!!! talent do wszystkiego???!!! hahahahaha :D
chociaż to nieprawda i tak Ci dziękuję <3
Twoja historia rozwija się bardzo ciekawie. Czyta się z przyjemnością i czeka z niecierpliwością na dalszy ciąg. Masz lekkie pióro. Koniecznie pisz dalej
OdpowiedzUsuń