Nie
wiem ile czasu stałam z wytrzeszczonymi oczami,
ale chyba długo, bo ludzie zaczęli się mi przyglądać z zainteresowaniem… Przede
mną znajdował się największy posąg – Sfinks[1].
Za nim zobaczyłam na własne oczy piramidy z IV dynastii faraonów: Cheopsa,
Chefrena i Mykerinosa -> jedno z siedmiu cudów świata! Nie wierzyłam
własnym oczom! Przecież to było moje marzenie! Od zawsze chciałam pojechać
do Egiptu i zobaczyć Gizę!
Podziwiając
te zabytki zastanawiałam się jak i
dlaczego się tutaj znalazłam. Nie mogłam tego zrozumieć… Chwileczkę… Ten Sfinks
jest nietknięty! Ma cały nos i nie jest uszkodzony!!! Co się tutaj dzieje???
Zauważyłam
tłum Egipcjan gapiących się na mnie. Czy coś jest ze mną nie tak? Może ja
nadal śnię, a o tym nie wiem??? Uszczypnęłam się, ale to nie pomogło… Więc to
jest rzeczywistość!!! Jestem w Gizie, otoczona tłumem tutejszych mieszkańców…
Zaraz… Dlaczego oni…? No tak,
przyznaję, trochę nie pasuję do otoczenia mając legginsy i T-shirt… Tutaj kobiety
jak i mężczyźni mają na sobie rodzaj spódnicy, której fałdy zebrano
z przodu i włożono za pas. Wiedziałam, że za czasów faraonów
Egipcjanie nosili tradycyjne jednobarwne stroje z bielonego lub naturalnego lnu. A
przede mną widziałam nie tylko białe, ale też wielobarwne ubiory uszyte z
tkanin o różnorodnych deseniach[2]. Oznaczało
to, że są to czasy panowania Ptolemeuszy, ponieważ to wtedy Egipt otworzył się
na obce wpływy. Czyli cofnęłam się w czasie? Ale jak? I dlaczego? Ja to
mam naprawdę farta… Najpierw ulewa, później opuszczona chatka, dziwne sny…
Chyba, że to się ze sobą jakoś łączy w całość… No może oprócz ulewy. Co ja teraz
zrobię? Nie mam zielonego pojęcia… Muszę jakoś zaznaczyć to miejsce, żeby
później je znaleźć. Odwróciłam się i… Nie, to niemożliwe! Za mną już nie było
chatki! Jak ja wrócę po pierwsze do współczesności, a po drugie do Polski?
Utknęłam w starożytnym Egipcie!
Z
mojego panicznego zamyślenia wyrwała mnie mała dziewczynka. Podeszła do mnie i
wzięła mnie za rękę. Z tłumu rozległ się głośny wiwat. O dziwo zrozumiałam co
krzyczeli, a ja przecież ani razu nie słyszałam ich języka, a już nie mówię o rozumieniu starożytnych Egipcjan.
- Jeżeli
możemy Ci usłużyć pomocą, to zrobimy wszystko, co w naszych siłach! – krzyczeli
Egipcjanie w tłumie - Skąd przybywasz, pani? Jak się nazywasz?
- Alex – mam nadzieję, że mnie zrozumieli…
- Niech żyje Aless!!! – powtórzył tłum.
- Ja jestem Alex, nie Aless – odpowiedziałam
ze śmiechem.
- NIECH ŻYJE ALEX!!! – poprawił się tłum.
Ja powiedziałam całe zdanie, a oni mnie
zrozumieli! Jak to możliwe? Postanowiłam ich sprawdzić:
- Czy dzisiaj jest jakaś uroczystość albo ważny
dzień? – zapytałam się i usłyszałam siebie mówiącą w ich języku!
- Dzisiaj jest święto boga Tota[3] i Kleopatra
VII przyjeżdża, aby to uczcić.
Aha, czyli jestem w czasach Kleopatry VII…
Dopiero teraz zorientowałam się, że mała dziewczynka nadal trzyma moją rękę.
- Jak się nazywasz? – zapytałam się jej.
- Abla – odpowiedziała nieśmiało.
- Ale ładne imię! – nie chciałam, żeby czuła
się przy mnie nieśmiało…
- KRÓLOWA NADJEŻDŻA! Z DROGI! PRZEPUŚCIE
KRÓLOWĄ! – usłyszałam głos.
Wszyscy, co do jednego, zrobili miejsce na
przejazd Kleopatry VII.
[1] Wielki
Sfinks – największe dzieło rzeźbiarskie, jakie kiedykolwiek wykonali ludzie;
stworzenie, w którym zawarte są cechy człowieka i lwa.
[2] Deseń –
tu: haftowany wzór zdobiący strój.
~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze <3 Jesteście kochane :*
Mam taką prośbę: jeżeli czytacie mojego bloga i chcecie wiedzieć na bieżąco czy coś wstawiam, to dodajcie się do "Observateurs :)" (oczywiście jak macie konto...)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Możecie też komentować z anonima, tylko się podpisujcie ^^