Z dedykacją dla mojej kochanej Merr <3
W końcu
poznałam tylko Farida, bo reszty rodzeństwa nie było w domu. Przynajmniej tak powiedziała
mama Abli, a czy to była prawda to nie wiem.
Wyszłam z domu
rodu Dumlidów, ale tym razem sama. Super. Nie wiem jak dotrę do pałacu... Abla
ze mną nie poszła, bo mama chciała, żeby została i pomogła jej opiekować się
młodszym bratem. No cóż... W sumie to mi się nie spieszy. Nie chcę spotkać
Kleopatry, bo pewnie będzie czekała na moje przeprosiny. Ale co to, to nie. To
ona powiedziała, ze mówię nieprawdę, to ona zamknęła mnie w celi i to przez nią
głodowałam. To jej wina, a ja ją chciałam tylko ostrzec.
Szłam przed
siebie. Nie zastanawiałam się zbytnio nad tym, czy idę w dobrą stronę. Nagle zostałam zaatakowana od tyłu.
„Kto? Co? Jak?
Dlaczego?” - zastanawiałam się.
Szamotałam się, ale
nie miałam szans - byłam sama przeciwko trojgu strażników. Szukali mnie czy co?
- Uciekałaś, co?
- usłyszałam głos jednego z nich - Teraz ci się to nie uda!
- „Mmmnnmyynnmm” -
byłam w stanie tylko wydobyć ten dźwięk przez ręce strażnika, zakrywającego mi
usta.
- Teraz nawet nie
potrafisz się wysłowić!
Ryknęli dziwnym i
nieprzyjemnym śmiechem.
Nie mogłam się ruszyć,
nie mogłam nic powiedzieć, nie mogłam uciec.
„Alex, myśl!” -
pomyślałam - „Nie możesz pozwolić, żeby jacyś okropni strażnicy cię wzięli ze
sobą!”
Wtedy usłyszałam
odgłos uderzenia i jeden ze strażników padł przede mną na ziemię.
- Kim jesteś? -
zapytał mężczyzna, który mnie trzymał.
Zobaczyłam chłopaka trochę
starszego ode mnie. Miał czarne włosy (dosyć długie), był wysoki, a jego brązowe oczy
przez sekundę złapały mój wzrok.
- Tarik - ukłonił się
z prowokującym uśmiechem.
- Jak śmiesz nam
przeszkadzać?! - zapytał drugi oburzony strażnik.
- O tak - oznajmił
chłopak i zaatakował go.
Wykorzystałam sytuację
i wyrwałam się z uścisku. Nic innego nie pamiętałam... Dopiero gdy zobaczyłam
przed sobą trzech leżących strażników, zorientowałam się, że musiałam załatwić
jednego z nich. Ale jak to możliwe? Dlaczego nie zdaje sobie sprawy z tego, co się
stało? Dlaczego nie pamiętam tego, co zrobiłam?
- Nieźle walczysz -
powiedział Tarik z lekkim podziwem - Na pewno nie jak dziewczyna - dodał i roześmiał
się.
Jednak nadal nie
potrafiłam się skupić. Co ja takiego zrobiłam? Nic nie rozumiałam. Byłam tak
oszołomiona, że nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.
- Spokojnie, nic się z
nimi nie stało. - oznajmił Tarik na widok mojego szok - Stracili tylko
przytomność.
- Tak... -
odparłam nadal zdumiona.
- Lepiej stad odejdź,
bo nie wiem jak długo będą tak leżeć...
- Spoko.
- Słucham? - wytrzeszczył
na mnie oczy.
- Przepraszam... -
znowu się zapomniałam - Chodźmy stad.
Ruszyliśmy przed
siebie.
- Jak się nazywasz? -
zapytał chłopak po długim milczeniu.
- Alex. - uśmiechnęłam
się do niego.
- Nigdy się jeszcze
nie spotkałem z tym imieniem...
- Nie dziwię się – mówiąc
to, roześmiałam się. Po szoku nie było już ani śladu.
- A to czemu?
I znowu to cale długie
tłumaczenie... Nie, nie będę mu o tym mówić. Nawet go nie znam…
- Nieważne.
- Skąd mam wiedzieć, że to jest nieważne skoro mi nie powiesz?
- Bo i tak nie
zrozumiesz i nie uwierzysz...
Tarik tylko wzruszył
ramionami.
A co innego mogłam mu
powiedzieć?
- Skoro nie chcesz mi
powiedzieć, to trudno. Ale uważam, że Alex to naprawdę ładne imię.
Poczułam jak moje
policzki oblewa rumieniec. Co się ze mną dzieje?
- Wiesz gdzie jest
pałac? - zapytałam, zmieniając temat.
- Nie wiesz gdzie jest
położony pałac? - zdziwił się. Zresztą po raz któryś w ciągu kilkunastu
ostatnich minut.
- Właśnie próbuję tam
trafić...
- Ale po co? I tak cię
nie wpuszczą.
- Mylisz się.
- Nikogo tam nie
wpuszczają prócz straży, zaproszonych królowej...
- Tarik, ja już tam
byłam. - urwałam mu i spojrzałam w jego oczy – Po prostu mnie tam zaprowadź,
dobra?
- Ale… Jak to… - nic
nie rozumiał.
- Wszystko ci
wyjaśnię, ale chociaż powiedz którędy mam iść.
Nie byłam pewna czy
cokolwiek mu powiem, ale musiałam trafić do pałacu.
- Dobrze… - nadal nie
był przekonany – Chodź za mną.
~~~~~~~~~~~~~~
A co wy sądzicie o tym poście?
Czekam na Wasze reakcje i komentarze!
I oczywiście...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ